30 dni – tyle mamy czasu na przerejestrowanie samochodu, który sprowadzimy z UE. Z niedotrzymanie tego terminu grozi nam kara w wysokości od 200 do 1000 zł. Takie kary administracyjne grożą również za niezgłoszenie sprzedaży lub kupna pojazdu, który już jest zarejestrowany w Polsce. Problem jednak polega na tym, że aktualnie czas oczekiwania na rejestrację pojazdu to nawet 2 miesiące.
Obowiązujące przepisy nakazują rejestrację każdego samochodu sprowadzonego z UE w ciągu 30 dni. Każdy więc komis, czy handlarz po sprowadzeniu takiego pojazdu ma do wyboru między sprzedażą lub zarejestrowaniem samochodu na siebie i oferowania go swoim klientom z polskimi tablicami rejestracyjnymi oraz z polskim dowodem rejestracyjnym.
Każdy nabywca samochodu niezarejestrowanego ma czas na jego rejestrację w zależności od tego, kiedy auto zostało sprowadzone, więc na dobrą sprawę, gdy samochód sprowadzono 3 tyg temu, to czas na rejestrację to zaledwie tydzień.
Art. 71 PoRD ust. 7: Właściciel pojazdu, niebędącego nowym pojazdem, sprowadzonego z terytorium państwa członkowskiego Unii Europejskiej jest obowiązany zarejestrować pojazd na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej w terminie 30 dni od dnia jego sprowadzenia.
Handlarze radzą sobie z tym przepisem wykorzystując różne luki systemu. Przykładowo: samochody na granicy nie są rejestrowane, więc się ich nie zgłasza. Taki samochody często czekają w komisach posiadając fałszywe tablice rejestracyjne. Gdy znajdzie się chętny klient, który zdecyduje się na kupno samochodu, dopiero wtedy zaczyna mijać termin rejestracji samochodu.
Rejestrować pojazdy w wymaganym terminie muszą jednak firmy, które działają od początku zgodnie z prawem i z różnych względów nie mogą pozwolić sobie na „ukrywanie” sprowadzonych pojazdów.
Jeśli chodzi o „docelowych” właścicieli, to ich termin biegnie od daty sprowadzenia zaznaczonej na umowie czy fakturze, jednak nie może być dłuższy niż 30 dni. I pojawia się problem: zarejestrowanie pojazdu w tym terminie jest często niemożliwe, a przynajmniej w wielu wypadkach jest ono mało prawdopodobne.
Początkowo podczas trwania pierwszej fali koronawirusa czas na rejestrację samochodu wydłużony został do 180 dni. Aktualnie jednak powrócono do pierwotnej wersji – 30 dni.
Czytelnik portalu auto-swiat.pl kupił od handlarza samochód sprowadzony z UE, a następnie stanął do walki o „numerek” w pruszkowskim wydziale komunikacji. Niestety, gdy już udało mu zarezerwować termin, okazało się, że na rejestrację samochodu musi czekać… 45 dni. Czeka więc na rejestrację samochodu i zastanawia się, czy podczas wizyty w wydziale komunikacji zostanie mu wręczona także decyzja o karze administracyjnej. A jeśli tak, to czy będzie to 200 zł, a może 1000 zł?
Każdy wydział organizuje swoją pracę inaczej. Niektóre z nich wystawiają urny, do których interesanci mogą wrzucać wypełnione dokumenty, aby następnie osobiście albo korespondencyjnie odebrać decyzje i dowody rejestracyjne. Są miasta, w których aby zarejestrować samochód, trzeba ustawić się w nocy w kolejce – o 8 rano wydawane są numerki tym, którzy pojawili się najwcześniej. Niektóre wydziały komunikacji umożliwiają zapisy przez Internet, ale nowe terminy pojawiają się np. o północy i znikają w ciągu kilku minut – organizowane są zapisy tylko na miesiąc albo na dwa miesiące do przodu, a na co dzień wolnych terminów brak.